- Dzwoniłem już po Oli'ego Lukasa i Jacka. Pojedziemy po łóżeczko, jakieś meble, ubranka... - Wojtek wydawał się rzeczywiście przejęty nową rolą, albo naczytał się za dużo na forum dla młodych matek. Tak czy inaczej, efekt był taki, że wujek Robert musiał zostać z brzdącem sam na kilka godzin. - Jesteś pewny że dasz sobie radę? - Szczęsny ponowił swoje pytanie już chyba piąty raz, patrząc niepewnie na przyjaciela.
- Mam tyle samo doświadczenia w opiece na dziećmi co ty – powtórzył Robert, całkiem szczęśliwy z możliwości wykazania się jako niańka.
- I to mnie martwi – mruknął bramkarz.
Mimo swoich obaw w końcu podał Lewemu Małego i wyszedł, a wujek i synek pomachali mu na pożegnanie.
~*~
- I co maluchu? Ciocia... ee pani Ania zostawiła nam tu trochę warzywek, może coś ci ugotujemy? Nie martw się, zmielę ci tam trochę kurczaka, żebyś urósł duży jak twój tatuś.
Opieka nad dzieckiem była dla Lewandowskiego świetną zabawą, uśmiech miał przyklejony do twarzy jak na super mocny klej. Zanim zaczął gotować, posadził Dominika w foteliku, który z kolei postawił na kuchennym blacie, żeby bobas miał dobry widok na tańczącego przed garnkami wujka.
- Zobacz co tu mam! - napastnik pokazał małemu swoją zdobycz jak najlepsze trofeum. Był to biały fartuch z napisem „I love my daddy” i wielkim sercem na środku. - Wiesz, kupiłem dla twojego taty, ale chyba się nie obrazi, co nie?
Szczęsny Junior wydawał się zadowolony ze swojej nowej niani. Uśmiechał się, gaworzył i przede wszystkim – nie płakał. W ciągu pół godziny obiadek był gotowy, a wujek Lewus dumny z siebie, bo nie został nim opluty. Czyli smakowało. Bo obiadku bobas i wujek udali się na drzemkę. Lewy był tak zmęczony spotkaniem z byłą żoną i gotowaniem, że zapomniał nawet o zdjęciu fartuszka. Jakiś czas później w mieszkaniu zrobił się niezły harmider. Szczęsny wraz z pomocnikami wrócili z zakupów: Jack wszedł niosąc karton z łóżeczkiem, Wojtek na wpół złożony wózek i dużą wypełnioną różnymi drobiazgami torbę, Poldi miał przewieszone przez szyję nosidełko, a za rękę ciągnął Louisa, który dla odmiany ciągnął za sobą wielkiego pluszowego krokodyla, większego niż on sam. Za ogon ogromnego pluszaka trzymał Archie. Za nimi szedł Oli, za jedną rączkę trzymając małą Jenny a za drugą trochę młodszą Delilah, która dopiero uczyła się chodzić i ledwo nadążała za Francuzem. Cały hałas obudził Dominika i jego opiekuna. Zarówno dzieci jak i ich tatusiowie wydawali się strasznie podekscytowani całą wyprawą. Wojtek widząc że jego dziecko płacze, zresztą jak miał w zwyczaju, przytulił malucha, a ten niemalże natychmiast się uspokoił. Czyżby bramkarzowi na stałe załączył się instynkt tacierzyński? Lewy tylko przecierał oczy i starał się obudzić i ogarnąć, co dzieje się na około.
- Zabraliście całe przedszkole ze sobą? - mruknął, przyglądając się gromadce dzieci, która właśnie zabrała się za wypróbowanie wszystkich zakupionych zabawek.
Jednak już po dwóch minutach Jenny podbiegła do Wojtka i zaczęła przyglądać się Dominikowi.
- Wujek a kto to jeśt? - zapytała, unosząc główkę do góry, żeby móc lepiej się przyjrzeć.
- To mój synek – odpowiedział, a w jego głosie było słychać coś nowego – jakby dumę z tego że może to powiedzieć: mój syn.
- A mogę go dotknąć? - zapytała od razu dziewczynka, więc bramkarz usiadł na kanapie, żeby mogła dosięgnąć małego. Wszystkie dzieci od razu zbiegły się dokoła i zaczęły łapać Dominika za rączki.
- A gdzie jego mamusia? - zainteresował się Archie. - Moja mamusia jest w pracy.
Zanim Szczęsny zdążył zastanowić się nad odpowiedzią, przerwał mu dzwonek do drzwi. Szybko podał Dominika Lewemu i poszedł otworzyć.
- O Jezu – wyrwało mu się, kiedy zobaczył kto postanowił do nich przyjechać. - MAMO?! Ale co ty tu... I pani Lewandowska? Ale co wy tu...? - Nie był w stanie nawet złożyć zdania, szok odebrał mu na chwilę zdolność logicznego myślenia.
- WIEDZIAŁAM! – krzyknęła pani Iwona, widząc swojego syna z dzieckiem na ręku i w tym nieszczęsnym fartuszku. Jak mogłeś mi nie powiedzieć że mam wnuka?!
- Ale mamo... - Teraz to Lewy był w niezłym szoku. Jakiego wnuka?
- Nie mamuj mi tutaj, tylko daj mi no zobaczyć tego słodziaczka! Ojej, ma niebieskie oczy, na pewno po mnie!
Zanim Robert się obejrzał, jego mama już tuliła do siebie małego, tak szczęśliwa, jak jeszcze nigdy jej nie widział. Poza tym – wszystkie dzieci mają niebieskie oczy – przeszło mu przez myśl. Wojtek stał zakłopotany pośrodku całej sytuacji i przeczesując włosy ręką.
- Mamo? – mruknął do swojej matki, ledwo dosłyszalnie. - Dominik to mój syn.
~ * ~
Oddajemy w wasze ręce trzeci rozdział. Nieco krótki, ale pomału się rozkręcamy, więc don't worry :). Liczymy na komentarze z waszej strony, które są dla nas bardzo motywujące! :)
Jeśli chcecie być informowani - zostawcie kontakt w zakładce "Informujemy".
hahaha, to mama Lewego trochę się zdziwi, zresztą mama Wojtka też xd już nie mogę doczekać się kolejnego, pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Już nie mogę się doczekać następnych. :D
OdpowiedzUsuńCiekawe, co powie na dziecko mama Szczęsnego. To pewnie będzie dla niej szok. ;)
Uuu, Lewy się spełnia! Może i on powinien pomyśleć o założeniu rodziny? W każdym bądź razie- świetna z niego niania xD
Pozdrawiam. :)
Miałam wczoraj iść spać i przeczytać dzisiaj rano, ale nie wytrzymałam i ogarnęłam już wczoraj. :D Skomentowałam, ale niestety komentarze z telefonu mi się nie chcą dodawać, więc jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńLewy jest świetną niańką, mogę być spokojna o przyszłość moich dzieci (nie, nic)... xD Jego mama jest genialna. Już kiedyś widziałam ją, jak odbierała jakąś nagrodę dla Roberta i w sumie od razu zapałałam do niej sympatią. :) Wojtuś chyba doskonale odnajduje się w nowej roli, choć zapewne jeszcze pojawią się niespotykane trudności... No i muszę powiedzieć, że tym opowiadaniem niwelujecie mój irracjonalny strach przed Szczęsnym. xD
Czekam na następny! <3
jakiś wątek miłosny musi być wprowadzony, bo się zrobi nudno ;(
OdpowiedzUsuń~twiterowa fanka
Bardzo fajnie opisujecie niby codzienne sprawy, ale w świetnie przedstawiony, komediowy sposób. "Babcia" Irena jest świetna może mało występowała w tym rozdziale, ale jak dla mnie jest jego bohaterką, Lewy jako tata.... Jestem ciekawa reakcji prawdziwej babci Dominika. Przepraszam, że komentuje tak późno, ale szkoła, szkoła i jeszcze raz szkoła ;//
OdpowiedzUsuńRozdział genialny
Czekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/ Nikola :*
Genialny rozdział czekam na kolejne! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! Czekam na kolejny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń